Jest to bardzo chore opowiadanie, więc odradzam czytania go osobom ze słabą psychikom, a jak ktoś chce robi to na własną odpowiedzialność. TAK wiem przynudzam, ale trudno. Ogółem scenariusz jest +18 z przekleństwami ( tylko troszkę ). I to na tyle.
Miłej lektury .^.&
BAD-GOOD BOY
Kiedy nacisnęłaś klamkę
od drzwi twojego domu poczułaś ulgę. Miałaś już dość
tego ciągłego stresu, natłoku pracy i tych zakłamanych ludzi, którzy
próbują ci tylko zaszkodzić. Nie wiedziałaś, co zrobiłaś
tym nędznym pasożytom, ale wiedziałaś jedno. Wiedziałaś, że
życie jest naprawdę trudne i bolesne dla niektórych ludzi, i właśnie ty
zaliczałaś się do tych „niektórych’’. Weszłaś do przedpokoju, ściągnęłaś buty i
powolnym krokiem udałaś się do kuchni. Oparłaś się o blat i
przeczesałaś dłonią swoje zbyt długie włosy, aby odzyskać jasność umysłu. Chciałaś,
choć na chwilę oderwać się od tej rutyny, więc postanowiłaś się dzisiaj
zabawić. Wzięłaś szybki prysznic, ubrałaś czarną
mini, zrobiłaś lekki make up i wyszłaś z domu.
Wchodząc do klubu w
twoich nozdrzach rozprzestrzenił się nieprzyjemny zapach alkoholu, dymu i
mieszających się ze sobą damsko- męskich perfum. Po krótkiej
chwili przyzwyczaiłaś się do tego i poszłaś w kierunku barmana , którego poprosiłaś o jakiegoś mocnego
drinka. Po wypiciu „ napoju ”odczekałaś, aby zaczął działać. Kilka minut
później poszłaś na parkiet. Tańczyłaś z wieloma mężczyznami, piłaś, tańczyłaś,
piłaś, tańczyłaś, tak do momentu, w którym nie podszedł do ciebie pewien
mężczyzna. Odbił cię jakiemuś kolesiowi, na którego nawet nie zwracałaś
zbytniej uwagi. Spoglądaliście sobie prosto w oczy wymieniając się przy tym
płynnymi ruchami, przypominające walkę dwóch dzikich kotów. Przetańczyliście ze
sobą dobre trzy kawałki wymieniając się przy tym jedynie spojrzeniami. Kiedy
skończyliście tańczyć opadliście bezwładnie na krzesełka przed ladą. Byliście
zmęczeni, wasze klatki piersiowe bardzo szybko się poruszały pod wpływem
zmęczenia. Spotkaliście swoje spojrzenia i zaczęliście się śmiać. Dopiero wtedy
mogłaś mu się bliżej przyjrzeć. Miał dobrze zbudowaną sylwetkę, cudowny uśmiech
oraz jego błysk w oku, którym niemalże cię zahipnotyzował.
- Chcesz się czegoś napić?
– zapytał swoim męskim głosem.
- Jasne.- powiedziałaś
odrywając się od jego głębokich oczu. Kiedy rozmawiał z barmanem przyglądałaś
się jemu z zachłannością. Chłopak zaczął cię bardzo interesować i pociągać.
Twoje spojrzenie zeszło na jego czerwone, pełne usta. Spoglądając na nie
nieświadomie przygryzłaś wargę śledząc jego każdy ruch. Po tym jak barman podał
jemu oba kieliszki, wstałaś i chwyciłaś chłopka za rękę.
- Choć pokaże ci coś
ciekawszego. – powiedziałaś seksownym głosem. Byłaś już na niego strasznie
napalona, czułaś, że musisz to z nim zrobić. Chłopak ci się nie sprzeciwiał,
poszedł grzecznie za tobą uśmiechając się tylko przy tym. Zaszłaś z nim do
damskiej łazienki. Przycisnęłaś przystojnego bruneta do ściany i powiedziałaś
uwodzicielsko.
- A może chciałbyś się zabawić,
co?
-, Czemu nie?.- oblizał
kusząco swoje pełne wargi.- Tu i teraz? Chcesz tego?- zapytał.
- Nigdy niczego nie byłam
bardziej pewna.- powiedziałaś zniecierpliwiona.
- Okej, dam ci rozkosz,
o jakiej nigdy nie zapomnisz.- powiedział, po czym namiętnie wpił się
w twoje usta. Poczułaś wreszcie jego nieziemskie wargi. Bawił się twoją
górną wargą dając ci przy tym mnóstwo przyjemności, dłońmi wodziłaś po miękkich
włosach przystojnego bruneta. Z każda chwilą zagłębialiście się w pocałunku. Po
krótkiej zabawie wstępnej, już penetrowaliście swoje wnętrza. Toczyliście
zaciętą wojnę o dominację, którą przegrałaś, lecz tobie to wcale nie
przeszkadzało, wręcz przeciwnie podobało ci się. Czułaś na swoim ciele
przyjemnie rozchodzące się dreszcze wywołane jego dotykiem. Nie mogłaś się
powstrzymać przed tym, ale musiałaś dotknąć jego ciała, aby choć trochę
zaspokoić swoje pragnienie. Błądziłaś swoimi dłońmi po jego klatce piersiowej
zdejmując przy tym koszulę wraz z marynarką. Kiedy nie miał już górnego
odzienia posadził cię na umywalce odrywając się na chwilę od ciebie, aby złapać
odrobinę powietrza, po czym znowu wrócił do atakowania twoich warg? Pocałunkami
schodził, co raz niżej począwszy na twojej szyi skończywszy na twoim dekolcie.
Sprawnym ruchem rozpiął twoją sukienkę, delikatnie osuwając ją z twoich ramion.
Przyglądał się twojemu ciału i co jakiś czas spoglądał w twoje oczy. Zauważył,
że jesteś już naprawdę podniecona, więc nie chciał przedłużać twoich męczarni,
pomimo tego, iż chciał się jeszcze z tobą pobawić. Ściągnął do końca twoją
sukienkę przyglądając się twojej figurze. Ty też nie pozostałaś mu dłużna,
jednym zwinnym chwytem opuściłaś spodnie chłopaka. Twoim oczom ukazał się
nabrzmiały już przyjaciel, za którego się zabrałaś. Chwyciłaś jego penisa i
zaczęłaś masować go przez materiał bokserek. Od chłopaka usłyszałaś jedynie
długi przeciągły jęk rozkoszy, a to dopiero był początek. Po krótkiej
zabawie jego członkiem, postanowiłaś dać mu jak najwięcej przyjemności.
Wyrzuciłaś jego bokserki chuj wie gdzie, po czym wzięłaś w dłoń, jego naprawdę
dużego koleżkę. Na początek poruszałaś tylko dłonią. Kiedy jednak spostrzegłaś,
że chłopak już chce drugą fazę nie opierałaś się i włożyłaś go do swoich ust.
Poruszałaś powoli głową, aby przyzwyczaić się do jego obecności. Kiedy tylko
przyspieszyłaś swoje ruchy usłyszałaś cudowny jęk bruneta, co bardzo ci się
spodobało. Wiedzą, że on niedługo dojedzie, wyciągnęłaś go z ust przenosząc się
ja jego brzuch wspinając się wyżej i wyżej docierając do jego namiętnych ust.
Przyssałaś się do niego, a on delikatnie włożył swoją dłoń pod gumkę twoich
majtek. Nie chciałaś się z nim bawić, więc sama je zdjęłaś przyspieszając
tylko, postęp sytuacji. Chłopak nic nie powiedział tylko seksownie uśmiechnął
się w twoim kierunku. Wtedy, kiedy oboje byliście nadzy mieliście wyrównane
szanse, niestety to on tutaj przejął inicjatywę. Posadził cię powrotem na
umywalce przysuwając się do ciebie.
- Jesteś gotowa? –
zapytał cię uwodzicielskim głosem
- Jeszcze się pytasz? – burknęłaś
przyciągając go do pocałunku.
Oderwał się od twoich
ust, kucając przed twoim kroczem. Gdy zauważyłaś, że zbliża się do ciebie
westchnęłaś, ponaglając go tym. Bez większych opóźnień włożył swój język w
twoje czułe miejsce. Pod wpływem jego ruchów regularnie jęczałaś dla niego,
wypełniając tym całe pomieszczenie. Sprawiłaś mu tym przyjemność, dzięki czemu
przyspieszył swoje ruchy. Jak byłaś już wystarczająco mokra, odsunął się od
siebie, aby zaraz po tym w ciebie wejść. Nacelował swojego penisa prosto w
twojego wejście, zbliżając się. Powoli w ciebie wchodził. Będą w tobie, zaczął
się delikatnie poruszać. Pierwsze ruchy odrobinę cie zabolały, lecz po kilku
pchnięciach poczułaś w sobie niewyobrażalną rozkosz, którą dawał ci przy każdym
ruchu. Miałaś go w sobie i spełniał twoje pragnienia, ale ty chciałaś jeszcze
więcej.
- Szy…bci…..Ej……….-
powiedziałaś pomiędzy westchnieniami przyjemności.
- Już się robi kochanie.
– odrzekł chwytając w dłonie twoje biodra przyspieszając twoje ruchy do
maksimum. Dopiero wtedy miałaś wrażenie spełnienia. Z każdym jego ruchem po
twoim ciele rozlewała się ogromna fala gorąca, z każdym jego dotykiem
pozostawiał na tobie ogniste ślady podniecając cię do granic możliwości, z
każdym pocałunkiem na twoim ciele pozostawiał małe czerwone kółeczka oznaczając
cię tym. Wiedziałaś, że niedługo dojedziesz, i przeczuwałaś, iż on też, ale nie
byłaś tego do końca pewna. Kiedy poczułaś rozlewające się gorąco w twoim
wnętrzu, byłaś pewna, że chłopak już doszedł. To było najpiękniejsze uczucie,
jakie kiedykolwiek czułaś. Nigdy wcześniej nie było ci tak dobrze jak z nim,
nikt tak dobrze nie zaspokoił twoich pragnień jak on. Był po prostu idealny.
Kończąc wasz stosunek, wyszedł z ciebie i splótł wasze usta w namiętnym
pocałunku.
- Byłaś ……..świetna. –
powiedział posyłając ci krótkiego buziaka.
- Ty też.- powiedziałaś
próbując uspokoić swój oddech, subtelnie pocierając dłońmi jego klatkę
piersiową.
- Wiesz , co? – zapytałaś
– Z nikim nie było mi lepiej niż z tobą.- dokończyłaś wtulając się jego tors.
- Oooooo, jesteś naprawdę
słodka.- odpowiedział przyciągając cię bliżej siebie i gładząc twoje długie
włosy.- Ale wiesz, co chyba musimy się zbierać. Nie sądzisz.?
- Nie przesadzaj, raczej
nie jest ci ze mną, aż tak źle.- wymruczałaś opadnięta już z wszelkich sił.-
Posiedźmy tak chwile, nie chce mi się nigdzie iść.
- Dobrze, ale tylko
minutkę.- powiedział przyciągając cię bliżej ciebie. Jego ciepłu buchało na
twoje, ogrzewając cię całą. Mimo tych zimnych kafelek, o które się przed tem
opierałaś było ci naprawdę gorąco. I to wszystko była jego zasługa.
Siedzieliście tak chwilę,
po czym musieliście się szybko ubierać, ponieważ ktoś zaczął się dobijać do
łazienki. Wybiegliście jak oparzeni, aby was nikt nie zobaczył. Zatrzymaliście
się dopiero przy wejściu do baru. Wasze oddechy były przyspieszone, lecz wam to
nie przeszkadzało, ponieważ byliście naprawdę ze sobą szczęśliwi. Trzymaliście
się za ręce, śmiejąc wniebogłosy, lecz wszystko, co dobre kiedyś się kończy.
Uświadomiłaś sobie, że to miał być tylko przelotne spotkanie, mała
odskocznia od rzeczywistości. Nie mogłaś się w nim zakochać, to skomplikowałoby
całe twoje dotychczasowe życie. Szybko się opamiętałaś i powiedziałaś.
- Ja już muszę wracać.-
wyrwałaś się z jego objęcia i pobiegłaś w przeciwnym kierunku. Wiedziałaś, że
zachowałaś się niedojrzale, ale ni chciałaś się zakochiwać i zostać znowu
oszukana. Na pewno nie wtedy. Było na to za wcześnie. Zostawiłaś zagubionego
chłopaka nie wiedząc nawet jak ma na imię. Nie rozumiał twojego postępowania,
lecz po krótkiej chwili domyślił się, że chciałaś się tylko zabawić. Był na
ciebie bardzo zły, bo jego się nie olewa. Nie wiedziałaś nawet ja bardzo
niebezpiecznym człowiekiem może być, jeżeli mu się podpadnie, co właśnie wtedy
ty zrobiłaś.
Jakiś czas później.
Siedziałaś właśnie w
autobusie słuchając piosenek przez słuchawki. Nagle poczułaś jak autobus
gwałtownie się zatrzymuje. Wystraszyłaś się odrobinę, bo nie wiedziałaś, co się
dzieje. Byłaś pogrążona w myślach o tamtym chłopaku z ostatniej imprezy, na
której byłaś. Nie mogłaś o nim zapomnieć. Był po prostu perfekcyjny. Tylko tak
ci się wydawało, ale w rzeczywistości nie był on aniołkiem. Poczułaś jak ktoś
chwyta cię od tyłu. Próbowałaś się uwolnić, ale twoje wysiłki na nic się nie zdały,
bo po krótkiej chwili straciłaś przytomność. Obudziłaś się w jakimś ciemnym
pomieszczeniu, przykuta łańcuchami do zimnej ściany. Otworzyłaś oczy, aby
cokolwiek zobaczyć, ale było za ciemno, więc przymrużyłaś je. Zobaczyłaś
jedynie jakąś niewyraźną postać stojącą przy drzwiach pomieszczenia.
- Widzę, że księżniczka
się już obudziła. – usłyszałaś znajomy głos,
-, Kim ty jesteś? – zdołałaś
tylko tyle wykrztusić, bo wtedy go zobaczyłaś. To był ten sam brunet,
co w klubie. Nie mogłaś uwierzyć w to, że go teraz widzisz.
- Pomóż mi. Pomóż mi się
stąd wydostać. – załkałaś między łzami.
- Oooooooo nie moja
droga, od teraz jesteś tylko moja.- chwycił twój podbródek, aby złożyć na
twoich ustach pocałunek, lecz ty odwróciłaś głowę.
- Coś nie tak? – zapytał.-
Przecież ostatnio moje pocałunki nie sprawiały ci żadnego problemu.
- Czy ty jesteś chory czy
co?- zapytałaś go z pogardą w głosie.
- Po pierwsze. Nie mów do
mnie takim tonem, bo spotka cię nieprzyjemna kara, a po drugie ty tutaj nie
masz nic do gadania. Ja tutaj jestem szefem.
Nic mu na to nie
odpowiedziałaś tylko się z niego szyderczo zaśmiałaś.
-, Co cie tak bawi mała.?
– zapytał ze złością w głosie
- Ty, jesteś po prostu
śmieszny. Myślisz, że jesteś bogiem czy coś? Jeśli tak to się grubo mylisz.- W
jego odpowiedzi dostałaś dość mocny cios w policzek. Zapiekła cię prawa część
twarzy. Wystraszyłaś się go wtedy, ale nie miałaś zamiaru mu tego okazywać.
- To tak na przyszłość,
żebyś wiedziała, jaka czeka cię kara za złe zachowanie skarbeńku.- powiedział
to, ale gdzieś tam głęboko czuł, że źle robi. Z niewiadomych przyczyn miał
poczucie winy.
-, Dlaczego mnie stąd nie
wypuścisz? – zapytałaś nie kryjąc więcej swoich łez
- Dlaczego? Jeszcze się
pytasz? – powiedział spoglądając na ciebie..- Ostatnio zachowałaś się jak
ostatnia dziwka. Co to miało być? Co ?. Nie wiesz, że kończy się to, co się zaczyna?
– zapytał patrząc cały czas na ciebie.
- Mianhe. A teraz mnie
wypuść. – rzuciłaś z nadzieją, że to pomoże.
- Chciałabyś. Zaraz
wrócę. – powiedział, po czym wyszedł.
Nie czekałaś na niego
długo. Przyszedł po za zaledwie dziesięciu minutach przynosząc ci tacę z jedzeniem.
- Masz. – postawił ci
tacę z naleśnikami przed twarzą.
- Jak mam niby to zjeść,
co? – zapytałaś z chłodem w głosie.
- Normalnie, nakarmię
cię. – rzekł, po czym nałożył na widelec kawałek ciasta naleśnikowego. – Powiedz,
aaaaaaaaaaaa’’ – powiedział zbliżając się do twoich ust.
Otworzyłaś szeroko usta.
Byłaś strasznie głodna, więc zjadłaś wszystko, co ci przyniósł.
- Będziesz grzeczna?- zapytał
cię, kiedy przełknęłaś ostatni kęs posiłku.
- A jeśli nie. To, co?
-, Jeżeli nie, to cię nie
rozkuje.- powiedział zadziornie machając tobie przed oczyma kluczykiem od
kajdanek.
- Okeeeeee.!!! Tylko mnie
rozkuj.- zgodziłaś się. Nie miałaś innego wyjścia. Twoje dłonie odmawiały ci
posłuszeństwa. Nie mogłaś nawet się dobrze na nich utrzymać.
Po krótkiej chwili nie
wisiałaś już na tej ścianie. Opadłaś bezwładnie na kolana, masując swoje
nadgarstki. Chłopak ukucnął przy tobie i cię objął.
- Zostaw mnie. –
powiedziałaś ze złością.
- Nie nigdy cię nie
zostawię. Przenigdy. – rzekł z czułością w głosie. Ale ty go odepchnęłaś i
stanęłaś na równe nogi.
- Czy ty człowieku nie
rozumiesz, że ja nie chce tu być. Jesteś jakimś kurwa jebanym, niewyżytym
zboczeńcem, który uroił sobie, że może mieć wszystko i wszystkich.!!!!!!-
powiedziałaś mu to z wielką goryczą. Znowu poczułaś jego dłoń na swoim
policzku. Cholernie cię to zabolało, ale dopowiedziałaś jeszcze perę słów.
- Nienawidzę Cię, od
teraz nienawidzę cię z całego mojego serca. Rozumiesz? Nigdy nie będę twoja!. –
- A chcesz się przekonać?!!
– Zapytał z tak wielką złością, jakiej jeszcze nie widziałaś. Nic nie zdążyłaś
powiedzieć, ponieważ wziął cię na ręce i wyprowadził z pomieszczenia.
Dotarliście do jakiegoś pomieszczenia. Rzucił cię na wielkie łóżko i zaczął
rozpinać swój rozporek. Doskonale wiedziałaś, co chce zrobić. Musiałaś stamtąd
jak najszybciej uciec, ale nie wiedziałaś jak. Minęło zaledwie kilka sekund a
ten leżał na tobie dobierając się do twoich ust. Nie to, że tego nie lubiłaś,
ale przecież on chciał cię zgwałcić. Próbowałaś mu się wyrwać. Niestety bez
żadnych skutków. Chwycił twoje dłonie i umiejscowił je nad twoją głową, coraz
wpijając się w twoje usta. Kopałaś go nogami. Jednak to nie pomogło. Jeszcze
bardziej podnieciło to chłopaka. Swoimi silnymi dłońmi rozerwał twoją koszulkę,
po czym rozpiął stanik, który ewidentnie mu przeszkadzał. Nie był też tobie
dłużny i ściągnął górną część odzienia. Wodził dłońmi po twojej tali
zostawiając po sobie ogniste ślady. Kiedy znudziła mu się ta przyjemność zdjął
z ciebie i siebie resztę ubrań. Już się nawet nie broniłaś. Bałaś się, że
jeżeli będziesz się mu przeciwstawiać znowu zrobi ci krzywdę. Bez większych
ostrzeżeń włożył swojego penisa w twoje usta. Wiedziałaś , do czego
zmierza, więc posłusznie wykonałaś jego rozkaz. Chwyciłaś jego penisa i
zaczęłaś beznamiętnie poruszać głową w rytm jego pchnięć. Gdy uznał, że już
wystarczy wyciągnął swojego przyjaciela i szybko nacisnął na twoje wejście.
Jęknęłaś tylko na to, a on uznał to za znak, aby w ciebie wejść, lecz to wcale
tego nie oznaczało. Jednym sprawnym pchnięciem był cały w tobie.
Krzyknęłaś najgłośniej jak tylko umiałaś. Strasznie cie to zabolało. Sądziłaś,
że zaraz cię rozerwie. Po twoich policzkach leciały łzy bólu. On jednak nie
patrzał na to, że cię rani, tylko na swoją osobistą przyjemność. Poruszał się w
tobie, co raz to płynniejszymi ruchami dając ci tym mnóstwo przyjemności. Nie
chciałaś dawać mu satysfakcji z tego, że jest ci z nim cholernie dobrze.
Tłumiłaś w sobie wszystkie swoje westchnienia, krzyki i jęki. Przelałaś je na
łzy. Ściskałaś mocno kołdrę, która znajdowała się na łóżku. Gdy poczułaś, że
chłopak w tobie dochodzi wygięłaś się w wysoki łuk i wydałaś z siebie ciche
westchnienie zadowolenia. Pomimo tego, że czułaś się nieziemsko w jego
objęciach nie mogłaś zrozumieć, dlaczego on ci to robił. Opadłaś na łóżko a on
zaraz po tobie wychodząc z ciebie przy tym. Leżał na twoim ciele oddychając
niespokojnie. Nie miałaś na nic sił. Byłaś wykończona całą tą sytuacją. Jedyną rzeczą,
jaką miałaś siłę wtedy robić był płacz. Długi nieustający szloch bólu.
Po zaledwie chwili
zaczęłaś ronić łzy. Zwinęłaś się w pod nim w kłębek i płakałaś nie wiedząc,
kiedy przestaniesz. Zgwałcił cię ktoś, kogo imienia nawet nie znałaś, pomimo
tego, że już się wcześniej kochaliście. A miał na imię Jimin. Park Jimin. Kiedy
spostrzegł, że jesteś już naprawdę roztrzęsiona postanowił cię o to zapytać:
- Kochanie. Co się stało?
– zapytał z czułością w głosie. Ty natomiast nie przestawałaś płakać, a wręcz
przeciwnie, z każdą chwilą zaczęło przybywał, co raz więcej łez. Jimin nie
dawał jednak za wygraną i ciągnął dalej.
- Skarbie, powiedz mi.
Coś się gryzie.?- powiedział całując twoje ramiona.
Postanowiłaś zebrać w
sobie resztki sił i wygarnąć mu parę spraw, które cię trapiły. Zepchnęłaś go z
siebie i zaczęłaś mówić, patrząc na niego z wyrzutem.
- Coś mnie gryzie? Czy ty
siebie słyszysz? Człowieku ty mnie przed chwilą zgwałciłeś i się jeszcze pytasz
czy coś się stało?!!!! Nie możesz zrozumieć tego, że mnie tym ranisz?!!
-, ALE JA CIĘ KOCHAM!!!!!!-
krzyknął do ciebie chwytając cię za ramiona. – pokochałem cię już wtedy, kiedy
pierwszy raz się ze sobą przespaliśmy. A jak myślisz? Dlaczego cię porwałem? Dlatego,
że chciałem cię mieć znowu blisko siebie. Nie mogłem znieść tego, w jaki sposób
mnie potraktowałaś. To bolało.- pojedyncza łza spłynęła po jego policzku.
- W dupie mam taką
miłość. Ja nawet nie wiem jak ty masz na imię, a co dopiero mam powiedzieć o
uczuciach do ciebie.? Chociaż nie. Wiem, co do ciebie czuje. Chcesz wiedzieć? –
pokręcił przecząco głową, bo spodziewał się twojej odpowiedzi.- Brzydzę się
tobą. Nie chcę cię znać. Kiedy na ciebie patrzę chce jak najszybciej skończyć
ze swoim życiem?!!!- krzyknęłaś, odepchnęłaś go od siebie i odwróciłaś się od
niego tyłem. Jimin opuścił głowę i przetarł twarz ścierając przy tym łzy.
- Rozumiem Cię. Zaraz cię
uwolnię tylko daj mi chwilę. – powiedział z rezygnacją. Wyciągnął rękę do
klamki od drzwi, ale się zawahał i dodał zanim wyszedł.- Nazywam się Park
Jimin.- po czym wyszedł. Nie wiedziałaś ile na niego czekałaś. Byłaś głęboko
zamyślona w swoich przemyśleniach. Ocknęłaś się dopiero wtedy, gdy ten wszedł
do pokoju.
- Proszę. – podał ci
ręcznik wraz z jakimiś kobiecymi ubraniami.- Idź się wykąp, a potem cię
odwiozę. Łazienka jest zaraz po lewo. – powiedział ze skruszoną miną.- Aaaaa i
jeszcze chciałem cię za to wszystko przeprosić.
- Chciałabym powiedzieć „
nie ma, za co „, ale tak się nie da. – rzuciłaś lekko i wyszłaś z pomieszczenia.
Wzięłaś szybki prysznic i
wyszłaś z łazienki. Nie chciałaś spędzić w tym domu, ani chwili dłużej. Kiedy
wyszłaś, Jimin już na ciebie czekał. Chciał coś jeszcze powiedzieć, ale mu nie
pozwoliłaś.
- Chodźmy już. –
powiedziała chłodno
- Dobrze. A może jesteś głodna?
– zagadnął cię, a przynajmniej próbował.
- Nie. –
odpowiedziałaś zgodnie z prawdą.
Jechaliście samochodem po
jakiejś piaszczystej drodze. Nie wiedziałaś , kiedy, ale zasnęłaś. Jimin
wykorzystał tę sytuację, zatrzymał się na poboczu i zrobił ci kilka zdjęć
telefonem. Chciał mieć jakąś pamiątkę po tobie.
Obudziłaś się dopiero wtedy,
kiedy dojechaliście do Seulu. Nie mogłaś sobie wyobrazić jak daleko byliście od
twojego domu. Kazałaś mu się zatrzymać przy najbliższym przystanku autobusowym.
Wysiadając powiedziałaś.
- Aaaaaaaaaa, daj mi
jeszcze pieniądze na autobus.- posłusznie wyjął dość dużą ilość pieniędzy. Odjeżdżając
spojrzał na ciebie przepraszalnie. Jak dotarłaś do domu musiałaś pozbierać
swoje myśli. Kiedy to zrobiłaś położyłaś się spać. Śnił ci się Jimin, ale nie
taki brutalny i władczy tylko miły, uśmiechnięty, i przede wszystkim
odmieniony. Wolałaś sądzić, że Jimin był taki jak w tym śnie, niż w
rzeczywistości.
2 lata później.
Zapomniałaś już o tym, co
się wydarzyło. Rozpoczęłaś nowe życie w zupełnie nowym miejscu i gronie
przyjaciół. Nawet miałaś swoją cichą miłość. Pisałaś z nim na Kakao. (portal społecznościowy).
Bardzo go polubiłaś, a nawet pokochałaś. On pierwszy do ciebie napisał. Nie
widziałaś przeszkód w poznaniu go bliżej. To się zaczęło jakiś rok po tamtym
niemiłym wydarzeniu z Jiminem. Strasznie lubiłaś z nim pisać, dobrze się
dogadywaliście i w ogóle, choć zastanawiało cię jedno. Dlaczego nigdy nie podał
ci prawdziwego imienia tylko podawał pseudonim. „ ChimChim”. Kiedyś go o to
zapytałaś, ale nie chciał ci powiedzieć, więc nie chciałaś naciskać.
Pewnego wiosennego dnia
napisał do ciebie propozycję spotkania się. Zdziwiłaś się trochę, bo
proponowałaś mu spotkanie chyba z piętnaście razy, ale zawsze miał jakąś
wymówkę. Do póki pisaliście za sobą przynajmniej raz dziennie to ci
wystarczało. Pisaliście ze sobą niemalże o wszystkim. Miałaś z nim naprawdę
dużo wspólnego. Rozmowy z nim były dla ciebie prawdziwą przyjemnością. O dziwo
to on zawsze pierwszy do ciebie pisał. Nawet wtedy, kiedy trzymałaś telefon w
ręku i pisałaś do niego wiadomość, dostawałaś ją od niego i czasami nawet taką samą,
jaką chciałaś mu wysłać. Po krótkim namyśle odpisałaś do niego.
- „ Pewnie. Gdzie się potykamy?
I kiedy?”
- „ Może w parku przy fontannie?”-
zaproponował
- „ Mi pasuje. Tylko,
kiedy?”
- „ Dzisiaj? 15:00?”
- „ Oke. A jak cie
rozpoznam.?”
- „ Nie ważne ja to
zrobię.”
- „ To do zobaczenia. <3.”
Zostały ci niecałe dwie godziny do spotkania. Chciałaś wypaść przy
nim jak najlepiej, bo chyba naprawdę się w nim zakochałaś i nie przyjmowałaś do
wiadomości tego, że coś pójdzie nie tak. Założyłaś na siebie prostą sukienkę z
długim rękawem w kolorze karaibskiego błękitu. Do tego czarne botki na obcasie
i wiosenny płaszczyk z przewiązanym paskiem w tali ukazujący twoją figurę. Na
sam koniec delikatny makijaż podkreślający twoją urodę i mogłaś wychodzić.
Wyszłaś kwadrans przed 15:00. Byłaś naprawdę zdenerwowana przed
tym wszystkim. Stałaś przy fontannie czekając na chłopaka. Trzymałaś w ręku
telefon na wypadek gdyby chciał się z tobą skontaktować i opłaciło ci się, bo
dostałaś od niego wiadomość na Kakao..
- „ Zamknij oczy.” – Ty posłusznie wykonałaś polecenie,
uśmiechając się sama do siebie. Po krótkiej chwili poczułaś na swoich oczach
czyjeś dłonie.
- ChimChim czy to ty? – zapytałaś z nadzieją.
- Tak, to ja.- odpowiedział. Skądś znałaś ten głos, tylko nie
wiedziałaś skąd. Odwróciłaś się w jego stronę i przed twoimi oczami stał Jimin.
Ten sam Jimin, który cię tak bardzo zranił. Nie mogłaś w to uwierzyć. Stał
przed tobą uśmiechnięty od ucha do ucha zupełnie jak w twoim śnie.
Przestraszyłaś się go i to nie na żarty. Nie chciałaś żeby, cie znowu zgwałcił.
-, Co ty tutaj robisz?- zapytałaś przerażona.
- Przyszedłem się z tobą spotkać.- powiedział spokojnie.
- Ale, po co? Jeszcze ci mało?!!!- krzyknęłaś, po czym odwróciłaś
się o poszłaś przeciwnym kierunku.
- ______!!! Poczekaj!!!!- zawołał. Pobiegł za tobą i objął cię
mocno od tyłu abyś mu nie uciekła. Ty jedynie znieruchomiałaś pod wpływem jego
dotyku.
- Zostań ze mną. Proszę. – powiedział błagalnym tonem. – Nawet nie
wiesz jak długo cię szukałem. Cały rok. Czy ty wiesz ile to czasu? Nie chcę cię
znowu stracić. Zmieniłem się. Przysięgam. – odwrócił cię w swoją stronę. –
KOCHAM CIĘ, ja nadal cię kocham i chyba nawet bardziej niż ostatnio. Jeżeli nie
czujesz tego samego, odejdę na zawsze, tylko powiedz mi to prosto w twarz.
Nie chciałaś mówić mu prawdy, ale też nie chciałaś go okłamywać,
wiec nie pozostało ci nic innego ja milczenie. Niedane było ci jednak milczeć w
nieskończoność.
- Proszę, powiedz mi prawdę.- prosił cię
- No Dobrze!!! TAK! KOCHAM CIĘ!! – powiedziałaś i po twoich
policzkach popłynęły łzy ulgi i jednocześnie strachu przed tym, co może ci
teraz zrobić.
Jimin jednak przytulił cię i gładził otwartą dłonią twoje włosy
mówić:
- Jak ja się cieszę. Nawet nie wiesz jak jesteś dla mnie ważna.
Odsunęłaś się od niego, już bez żadnego strachu. Wiedziałaś, że on
cię kocha. Wybaczyłaś mu nawet to, co zrobił w przeszłości, bo każdy człowiek
powinien dostać drugą szansę.
- Chincha.? – chciałaś się z nim trochę podroczyć.
- A chcesz się przekonać?- pokazał rządek białych ząbków, po czym
zaczął się do ciebie zbliżać. Powoli i delikatnie muskał twoje usta, aby
sprawdzić czy tego na pewno chcesz. Chciałaś i to bardzo, brakowało ci jego
gorących pocałunków. Rozchyliłaś lekko wargi, aby dać mu wstęp do strefy v.i.p.
Jimin oczywiście skorzystał z zaproszenia i nie pewnie tam wszedł. On się
naprawdę zmienił. Był taki czuły jakby całował najdelikatniejszy kwiat świta.
Nie spostrzegliście nawet, kiedy płatki kwiatów wiśni zaczęły opadać tworząc
wokół was suchy deszcz. Mieliście wszystko gdzieś. Liczyliście się tylko wy i
nic nie mógł popsuć wam tego momentu.
Koniec.^.^
Twórca: Song Mi Chan
Koniec.^.^